Sąd federalny Stanów Zjednoczonych zezwolił na rozpatrzenie pozwu zbiorowego oskarżającego AirTagi firmy Apple o bycie „ulubionym narzędziem stalkerów i prześladowców”. Apple twierdzi natomiast, że zaprojektował produkt tak, aby zniechęcać do takich praktyk.
Lokalizatory takie jak AirTag to niewielkie gadżety wykorzystujące technologię bezprzewodową, które ułatwiają znalezienie zgubionych przedmiotów. Można przypiąć je do kluczy czy bagażu, a urządzenie pomoże je zlokalizować w razie zaginięcia. Niestety, przestępcy również znaleźli zastosowanie dla tych gadżetów, potajemnie umieszczając lokalizatory Tile lub AirTag w kieszeniach czy torbach niczego nieświadomych osób.
Pozew zbiorowy złożony w Sądzie Okręgowym dla Północnej Kalifornii oskarża firmę Apple:
„Zaraz po premierze AirTag i konsekwentnie od tego czasu, pojawiały się doniesienia o osobach znajdujących AirTagi umieszczone w torebkach, w samochodach, a nawet wszyte w podszewki ubrań przez stalkerów, w celu śledzenia ich miejsca pobytu. Konsekwencje bywają tragiczne: doszło do kilku morderstw, w których morderca wykorzystał AirTag do śledzenia ofiary.”
Według Bloomberga, sędzia okręgowy USA Vince Chhabria odsunął wielu powodów od pozwu, ale w piątek orzekł, że pozew może być kontynuowany. Powodowie żądają procesu z udziałem ławy przysięgłych oraz odszkodowań karnych od Apple.
Apple twierdzi, że AirTagi działają zgodnie z prawem stanu Kalifornia. Producent zapewnia również, że w urządzenie wbudowano zabezpieczenia chroniące prywatność.
Jak wyjaśnia producent iPhonów: „Jeśli czyjś AirTag znajdzie się w Twoich rzeczach, sieć wykryje, że podróżuje z Tobą i wyśle alert na iPhone’a. Jeśli nadal nie można go znaleźć, po pewnym czasie AirTag zacznie grać dźwięk, informując Cię o jego obecności.”
Apple współpracuje również z Google nad systemem, który ostrzega użytkowników Androida, jeśli AirTag ich śledzi.