Wyobraź sobie świat, w którym możesz pobierać aplikacje na iPhone’a nie tylko z App Store. Brzmi jak science fiction? A jednak, Unia Europejska postanowiła trochę namieszać w jabłkowym ogródku i wprowadziła regulacje, które mają szansę wywrócić do góry nogami sposób, w jaki korzystamy z urządzeń Apple. Co to oznacza dla polskich użytkowników? Czy czeka nas rewolucja, czy raczej delikatne zamieszanie? Sprawdźmy!
Co się właściwie wydarzyło?
Unia Europejska nie od dziś lubi wtrącać się w sprawy wielkich korporacji. Tym razem na celowniku znalazł się Apple i jego słynny App Store. Chodzi o tzw. Akt o rynkach cyfrowych (DMA – Digital Markets Act), który ma na celu zwiększenie konkurencji i dać użytkownikom więcej swobody. W skrócie: Apple musi pozwolić na instalowanie aplikacji spoza własnego sklepu. Tak, dobrze czytasz – koniec monopolu!
App Store pod lupą
Przez lata Apple trzymał wszystko w garści. Chcesz aplikację? Musisz przejść przez App Store. Chcesz zapłacić? Apple pobiera prowizję. Deweloperzy narzekali, użytkownicy czasem też, ale nikt nie miał wyjścia. Teraz, dzięki unijnym regulacjom, sytuacja się zmienia. Apple musi otworzyć drzwi dla tzw. sideloadingu, czyli instalowania aplikacji z innych źródeł. To trochę jakbyś mógł kupować ulubione jabłka nie tylko w jednym sklepie, ale na każdym bazarze w mieście.
Co to oznacza dla Ciebie, użytkowniku z Polski?
No właśnie, co to wszystko znaczy dla przeciętnego Kowalskiego z iPhonem w kieszeni? Po pierwsze – więcej opcji. Jeśli deweloper zdecyduje się udostępnić swoją aplikację poza App Store, możesz ją pobrać bezpośrednio z jego strony lub innego sklepu. Może pojawią się promocje, których nie znajdziesz w oficjalnym sklepie. Może aplikacje będą tańsze, bo deweloper nie będzie musiał oddawać Apple’owi 30% z każdej transakcji. Brzmi nieźle, prawda?
Ale uwaga! Większa wolność to też większa odpowiedzialność. Apple ostrzega, że aplikacje spoza App Store mogą być mniej bezpieczne. To trochę jak z jedzeniem kebaba o 3 w nocy – czasem jest pysznie, a czasem… no cóż, lepiej mieć pod ręką węgiel aktywowany. Dlatego zanim klikniesz „pobierz”, warto sprawdzić, czy źródło jest zaufane.
Deweloperzy na start!
Dla twórców aplikacji to prawdziwy game changer. Wreszcie mogą ominąć wysokie prowizje i sami decydować o cenach, promocjach czy sposobie dystrybucji. Może to oznaczać więcej ciekawych, niszowych aplikacji, które wcześniej nie miały szansy przebić się przez sito App Store. A może po prostu więcej chaosu? Czas pokaże.
Czy Apple się poddał?
Nie do końca. Owszem, firma musiała się dostosować do unijnych wymogów, ale nie zrobiła tego z uśmiechem na ustach. Wprowadziła szereg zabezpieczeń, dodatkowych opłat i ostrzeżeń, które mają zniechęcić zarówno deweloperów, jak i użytkowników do korzystania z alternatywnych sklepów. Trochę jakby Apple mówiło: „No dobrze, możecie, ale nie będzie łatwo!”. Jednak Unia Europejska patrzy na ręce i nie pozwala na zbyt wiele kombinowania.
Czy to koniec App Store, jaki znamy?
Spokojnie, App Store nigdzie się nie wybiera. Nadal będzie głównym miejscem, gdzie większość użytkowników będzie szukać aplikacji. Ale teraz pojawi się alternatywa. Może nie od razu, może nie wszędzie, ale powoli zacznie się coś zmieniać. Dla jednych to szansa na większą niezależność, dla innych – potencjalne zagrożenie bezpieczeństwa.
Sideloading – nowa przygoda czy pole minowe?
Sideloading, czyli instalowanie aplikacji spoza oficjalnego sklepu, brzmi jak zaproszenie do cyfrowej przygody. Dla niektórych to szansa na odkrycie aplikacji, które nigdy nie przeszłyby przez rygorystyczne zasady Apple. Dla innych – potencjalne pole minowe pełne pułapek, wirusów i niechcianych reklam. Wyobraź sobie, że wchodzisz do sklepu, w którym nie ma ochroniarza, a każdy sprzedawca może podsunąć Ci swój towar. Czasem trafisz na prawdziwą perełkę, a czasem… na coś, co lepiej od razu wyrzucić do kosza. Dlatego, jeśli zdecydujesz się na sideloading, miej oczy szeroko otwarte i nie daj się zwieść obietnicom „najlepszej aplikacji świata”. W końcu, jak mawiają, przezorny zawsze ubezpieczony – nawet w cyfrowym świecie Apple!
Polska na tle Europy
W Polsce zmiany będą odczuwalne, choć pewnie nie od razu. Wielu deweloperów i tak będzie wolało zostać przy App Store, bo to najprostsza i najbezpieczniejsza opcja. Ale z czasem, gdy pojawią się pierwsze alternatywne sklepy i aplikacje, polscy użytkownicy zyskają nowe możliwości. Może wreszcie doczekamy się aplikacji, które do tej pory były dostępne tylko na Androidzie? Kto wie! Przykładem zmian mogą być działania w Wielkiej Brytanii. Niektóre aplikacje oraz strony, takie jak casinobillions.com wymagają teraz potwierdzenia pełnoletności, która wcześniej nie była wymagana w celu odwiedzenia witryn. Ta sama sytuacja dotyczy gier komputerowych i platform, jak steam. Czy to ruch w dobrą stronę? Wielu użytkowników narzeka, że znacząco im to utrudnia korzystanie z dobrodziejstw internetu, jednakże pozwala to ograniczać niechcianą aktywność nieletnich, zatem naszym zdaniem warto.
Podsumowanie – czy warto się cieszyć?
Unijne regulacje to krok w stronę większej wolności i konkurencji. Dla użytkowników Apple w Polsce oznacza to więcej opcji, potencjalnie niższe ceny i większy wybór aplikacji. Ale też więcej pułapek i konieczność zachowania czujności. Czy to dobrze? Cóż, jak mawiał klasyk: „wolność to odpowiedzialność”. A w świecie Apple – to także szansa na trochę więcej zabawy i eksperymentów. I kto wie, może za kilka lat będziemy wspominać czasy „jednego sklepu z aplikacjami” z lekkim uśmiechem?
