W zeszłym roku pojawiły się wzmianki o holenderskim pomyśle dotyczącym wprowadzenia tzw. „Steve Jobs schools” czyli szkół dla dzieci oferujących naukę według wizji Steve’a Jobsa związanej z tym jak iPad może pomóc zmienić doświadczenia związane z edukacją.
Niemiecki Spiegel zauważył w najnowszym raporcie, że pomysł nie upadł a Holandia planuje otworzyć 11 takich szkół w sierpniu tego roku.
Grupa 1000 dzieci w wieku od 4 do 12 lat będą uczęszczać do szkoły, bez zeszytów, książek czy plecaków. Każdy z nich będzie jednak mieć swojego własnego iPada.
Nie będzie tablicy, kredy, sal, pokoju nauczycielskiego, formalnych lekcji, planu lekcji, długopisów, pomocy dydaktycznych dla nauczycieli, harmonogramów, spotkań rodziców i nauczycieli, klas, dzwonków i szkolnych wakacji. Jeśli dziecko będzie wolało grać na swoim iPadzie, zamiast się uczyć, to będzie to robić i będzie to w porządku. To dzieci będą wybierać, co chcą się dowiedzieć na podstawie tego, co ich właśnie zaciekawi.
Artykuł podkreśla elastyczny charakter szkół. Sam budynek szkolny będzie otwarty od 7:30 do 18:30 każdego dnia roku z wyjątkiem Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku. Dzieci będą mogły przychodzić i wychodzić z budynku jak im się podoba, o ile będą obecne w ciągu dnia na zajęciach głównych które trwać będą od 10:30 do 15:00.
W modelu zindywidualizowanego nauczania, uczniowie będą uczyć się poprzez aplikacje na iPadzie w swoim własnym tempie, z nauczycielami, służącymi jako pomocnicy w osiągnięciu celów i przejścia do kolejnych poziomów.
Jako taki, dzień szkolny naprawdę nigdy się nie kończy. Mile widziane wśród uczniów jest to by kontynuowali pracę na swoich iPadach w domu, w weekendy lub na wakacjach. Ale choć program oferuje swobodę i ciągłość nauki, to jest w znacznej części monitorowany. Nauczyciele i rodzice są na bieżąco informowani przez iPada o tym, co dzieci robią, czego się nauczyły i jakie robią postępy.
Nauczyciele, dzieci i rodzice spotykają się, aby omówić cele dla sześcio-tygodniowego okresu, ustalając standardy pomocne dzieciom do zdobycia wiedzy i umiejętności jakie muszą nabyć by przejść do następnego poziomu.
Holenderski badacz Maurice de Hond, człowiek stojący za całą inicjatywą, uważa, że liczba szkół powinna wzrosnąć do co najmniej czterdziestu w następnym roku. Szkoły są finansowane ze środków publicznych, otwarte dla wszystkich dzieci i oferują dotację dla rodzin których nie stać na iPada.
Co myślicie o takim pomyśle?
[contentblock id=1 img=gcb.png]