W sobotę Beyoncé i Jay-Z wydali nowy wspólny album zatytułowany „Everything is Love” wyłącznie dla subskrybentów Tidal, usługi streamingowej, której właścicielem jest właśnie Jay-Z. Niecałe dwa dni później, „Everything is Love” pojawił się również w Apple Music, Spotify Premium i Amazon Music Unlimited, a za dwa tygodnie album będzie dostępny na bezpłatnym poziomie Spotify.
W odniesieniu do Apple Music, The Carters mają nieco burzliwy związek z usługą strumieniowania muzyki Apple. Album „Lemonade” Beyoncé nigdy nie pojawił się w Apple Music i pozostaje dostępny dla klientów Apple tylko po płatnym pobraniu za 42,99 złotych w iTunes. Chociaż Jay-Z po cichu usunął wiele swoich albumów z Apple Music w kwietniu 2017 roku, to w końcu przywrócił większość z nich, a jego własny album „4:44” miał tydzień wyłączności w Tidal, zanim pojawił się w Apple Music zeszłego lata.
Tidal również miał kilka słabszych miesięcy, poczynając od grudnia ubiegłego roku, kiedy to pojawiły się doniesienia, że firma boryka się z problemami finansowymi z powodu małego wzrostu liczby użytkowników, co wiązało się z tym, że w ciągu sześciu miesięcy mogło zabraknąć kapitału obrotowego. Niemal sześć miesięcy później norweski serwis informacyjny Dagens Næringsliv poinformował, że Tidal był miesiąc opóźniony w opłatach licencyjnych dla wytwórni płytowych.
Ponadto Tidal w zeszłym miesiącu potwierdził swoim klientom, że prowadzi dochodzenie w sprawie „potencjalnego naruszenia danych” na platformie. Firma poinformowała, że posunęła się tak daleko, że wynajęła „niezależną, zewnętrzną firmę cyberbezpieczeństwa”, aby dowiedzieć się, co się stało. Wciąż nie wiadomo, jak powszechne było potencjalne naruszenie i jakie dane użytkowników Tidal mogły zostać naruszone. Dyrektor generalny Tidal, Richard Sanders, powiedział, że firma podzieli się wynikami odkryć firmy ochroniarskiej „po zakończeniu” dochodzenia.
